wtorek, 3 grudnia 2013

Kadra reprezentacji kobiet na turniej kwalifikacyjny MŚ 2014

Atakujące: Joanna Kaczor, Izabela Kowalińska, Katarzyna Skowrońska-Dolata i Malwina Smarzek
Rozgrywające:  Joanna Wołosz, Izabela Bełcik i Paulina Bałdyga
Libero: Dorota Medyńska, Krystyna Strasz, Mariola Zenik
Środkowe: Eleonora Dziękiewicz, Zuzanna Efimienko, Katarzyna Gajgał-Anioł, Agnieszka Kąkolewska i Maja Tokarska
PrzyjmująceMałgorzata Glinka-Mogentale, Klaudia Kaczorowska, Katarzyna Mroczkowska, Ewelina Sieczka, Elżbieta Skowrońska, Anna Werblińska
Menadżer: Hubert Tomaszewski
Trener: Piotr Makowski
II trener: Maciej Kosmol
Trener przygotowania fizycznego: Mirosław Cygan
Lekarz: Marcin Domżalski
Fizjoterapeuci: Łukasz Witczak, Antonio Tome del Omo
Statystycy: Marek Solarewicz, Jakub Głuszak
Kierownik drużyny: Maciej Tietianiec

Jednymi z większych zaskoczeń z mojej strony jest brak niektórych zawodniczek takich jak Paulina Maj, Milena Radecka, Agnieszka Bednarek-Kasza czy Katarzyna Skorupa której już w zeszłym sezonie nie widzieliśmy w składzie reprezentacji.

piątek, 1 listopada 2013

Pamiętamy

Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny to czas na wspominanie osób, które odeszły na zawsze. 

W ostatnich latach pożegnaliśmy wielu wspaniałych sportowców nie tylko w świecie siatkarskim ale również w innych dyscyplinach. W Dniu Wszystkich Świętych pamiętajmy o nich wszystkich.
W 2013 roku w światowym sporcie były również dni żałoby. Odeszli znakomici lekkoatleci Brazylijczyk Nelson Prudencio i Włoch Pietro Mennea, piłkarze Gilmar (Brazylia) oraz Ladislao Mazurkiewicz (Urugwaj)  czy Stanley Frank "Stan" Musial, legendarny amerykański baseballista polskiego pochodzenia.

 Ci których pożegnaliśmy w tym roku
-10 grudnia w wieku 64 lat zmarł nagle Włodzimierz Winkler, wiceprezes ds. szkoleniowych Wielkopolskiego Związku Piłki Siatkowej, założyciel i wiceprezes Jokera Piła.
-22 stycznia we Wrocławiu po długiej chorobie zmarł Józef Wołyniec, wybitny trener, organizator i wykładowca. Wykształcił ponad 400 trenerów i instruktorów piłki siatkowej. Urodził się 19 marca 1941 roku w Złoczowie.
-20 lutego zmarł Romuald Mazurek. Był zawodnikiem Legii i reprezentacji Polski w siatkówce mężczyzn, w której w latach 1956-1959 rozegrał 36 meczów.
-Na początku kwietnia w wieku 58 lat zmarła chińska siatkarka i trenerka Chen Zhaodi. Razem z zespołem narodowym odnosiła w latach osiemdziesiątych 20. wieku wielkie sukcesy. W reprezentacji Chin grała od 1976 roku. Zdobyła mistrzostwo świata (1982), złoty medal igrzysk olimpijskich w Los Angeles (1984) oraz Puchar Świata (1981 i 1985). Później z powodzeniem zajmowała się szkoleniem młodzieży.
- W nocy z 6 na 7 kwietnia zmarł Jarosław Janiak. Miał 51 lat. Był sędzią szczebla centralnego Polskiego Związku Piłki Siatkowej klasy państwowej, a także Sędzią Honorowym PZPS
- 15 września po długiej i ciężkiej chorobie zmarł sędzia klasy państwowej Roman Fomin. Miał 72 lata.

 Pamiętajmy również o tych którzy odeszli w ostatnich latach.
-7 września 2000 roku zmarł we Włoszech Aleksander Skiba – trener, mistrz świata z Meksyku (1974), olimpijczyk, trener drużyny narodowej Polski i Włoch
- 14 listopada 2000 roku w wypadku samochodowym zginął Wiesław Gawłowski mistrz świata z 1974 roku i mistrz olimpijski z 1976 roku
- 24 czerwca 2001 roku zmarł w wyniku obrażeń doznanych w wypadku samochodowym Maciej Olszewski
- 4 marca 2002 roku zmarł Tadeusz Szlagor
- 13 marca 2002 roku w wypadku samochodowym, którego przyczyną był zawał serca, zginął 61-letni Hubert Wagner, najwybitniejszy polski trener siatkówki. Twórca wielkich sukcesów – mistrzostwo świata 1974, igrzyska olimpijskie 1976. Był również znakomitym zawodnikiem, grał w igrzyskach olimpijskich.
- 23 stycznia 2004 roku zmarł jeden z najwybitniejszych polskich dziennikarzy sportowych 60-letni Zdzisław Ambroziak
- 17 października 2004 roku w wypadku samochodowym zginęli trzej siatkarze Avii Świdnik - Łukasz Jałoza, Wojciech Trawczyński i Jakub Zagaja oraz kierowca busa Stefan Sznajder. Zawodnicy wracali z meczu Serii B z Orłem Międzyrzecz. Między miejscowościami Pociecha i Bogucin (koło Lublina) bus wiozący siatkarzy zjechał na lewy pas jezdni i zderzył się z nadjeżdżającym z naprzeciwka Tirem.
- 16 września 2005 roku w wypadku samochodowym pod Klagenfurtem zginął 24-letni Arkadiusz Gołaś, środkowy reprezentacji, który jechał do Włoch, by grać w Lube Banca Macerata, jednym z najsilniejszych klubów Serie A, uważanej za najsilniejszą w świecie.
- 11 grudnia 2006 roku zmarł w Warszawie Eryk Ippohorski-Lenkiewicz. W latach 1989-2001 był prezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej.
- 31 sierpnia 2007 roku zmarł Jan Strzelczyk (ur. w 1942) - polski trener siatkarski.
- 21 marca 2008 roku w wypadku samochodowym przed Gościmiem zginęli siatkarze pierwszoligowego MOW Orła AZS AWF Międzyrzecz - 23-letni Paweł Dziekanowski i 21-letni Michał Pajor.
-4 czerwca 2008 roku zmarła dwukrotna mistrzyni Europy 26-letnia Agata Mróz, która - gdyby nie choroba - zapewne wciąż grałaby w reprezentacji i w sierpniu, podobnie jak Arkadiusz Gołaś, poleciałaby na igrzyska do Pekinu
- 5 marca 2009 roku zmarł w Warszawie Aleksander Gediga, reprezentant Polski w latach 1958-1966
- 10 stycznia 2010 roku zmarł Krzysztof Kowalczyk – były siatkarz
- 11 sierpnia 2010 roku zmarła Zofia Wardyńska-Wojewódzka - wicemistrzyni świata z Moskwy 1952 r., wielokrotna medalistka mistrzostw Europy, reprezentantka Polski w latach 1948-54.
- Tuż przed Świętem Zmarłych w 2010 roku pożegnaliśmy byłego prezesa Asseco Resovii Rzeszów Adama Rusinka. Miał 51 lat.
- 25 listopada 2011 roku zmarł Lucjan Tyszecki, który w latach 1954-55 prowadził reprezentację Polski kobiet i zdobył z nią w 1955 roku brązowy medal mistrzostw Europy.
- 14 lutego 2012 zmarł w Warszawie Witold Charmo, sędzia i działacz siatkówki, komisarz PlusLigi.
(źródło: www.plusliga.pl)

wtorek, 24 września 2013

To koniec marzen o złocie...

,,Kobiecie nie wypada przeklinać... Bez komentarza... Nie będę życzyć "dobranoc" bo to nie będzie dobra noc..."
Zgadzam się z ta wypowiedzią wiec pozostawmy to bez publicznego komentarza. 

poniedziałek, 23 września 2013

10 lat minęło...

Nie odetchniemy od siatkarskich emocji w dniu przerwy od rozgrywek Mistrzostw Europy. Już dziś, o godzinie 18 w Gdyni, po dwóch stronach siatki staną obecne reprezentantki Polski i „Złotka”, które obchodzą swój jubileusz.
_____________________________
Od Mistrzostw Europy w 2003 roku minęło już 10 lat dziś obchodzimy jubileusz zdobycia pierwszego złotego medalu w historii żeńskiej siatkówki w Polsce. Dziś Reprezentacja Polski zmierzy się ze ,,złotkami" trenera Andrzeja Niemczyka. Na boisku zobaczymy wszystkie złote zawodniczki oprócz przedwcześnie zmarłej Agaty Mróz-Olszewskiej która na pewno będzie dopingowała koleżanki z góry. Na boisko z numerem 9 wybiegnie córka zmarłej siatkarki Liliana Olszewska która będzie na boisku do pierwszej piłki. Na środku siatki zobaczymy... atakującą Kasie Skowrońską-Dolata która w roku 2003 grała na pozycji środkowej.
Skład złotek: Natalia Bamber-Laskowska, Izabela Bełcik, Małgorzata Glinka-Mogentale, Aleksandra Jagieło, Dominika Leśniewicz, Maria Liktoras, Joanna Mirek, Małgorzata Niemczyk, Anna Podolec, Sylwia Pycia, Milena Rosner, Katarzyna Skowrońska-Dolata, Magdalena Śliwa, Dorota Świeniewicz, Mariola Zenik oraz Lilianka Olszewska
Trener:  Andrzej Niemczyk a będą mu towarzyszyć ówcześni współpracownicy: Alojzy Świderek, Ireneusz Kłos, Adam Malik, Maciej Jędrasik i Tomasz Karakula

Skład Reprezentacji Polski 2013:: Zuzanna Efimienko, Joanna Kaczor, Kinga Kasprzak, Agnieszka Kąkolewska, Katarzyna Konieczna, Paulina Maj, Monika Martałek, Dorota Medyńska, Patrycja Polak, Milena Radecka, Karolina Różycka, Ewelina Sieczka, Ewa Śliwińska, Joanna Wołosz, Aleksandra Wójcik.
Trener: Piotr Makowsk.


Początek o 18:00 w Polsacie Sport.

poniedziałek, 16 września 2013

Bo...,,Arek był Aniołem a anioły nie żyją na ziemi" - ósma rocznica śmierci Arka Gołasia


Bo… ,,Arek był Aniołem, a Anioły nie żyją na Ziemi…’’
Reportaż ku pamięci ,,wielkiego’’ siatkarza, ale przede wszystkim ,,wielkiego’’ człowieka- Arkadiusza Gołasia.



,,Rodzisz się- to znak. Kocha Cię ten świat…’’

8 maja 1981 roku Danuta i Tomasz Gołasiowie pojechali na odpust do Płoniaw. Właśnie wtedy Arek zdecydował się przyjść na świat. Makowski szpital był wtedy w remoncie, dlatego przyszły siatkarz urodził się 10 maja 1981 roku w Przasnyszu.



,Za żonę pojąć dziś Cię chcę,
dla Ciebie uczyć się ortografii…’’

,,Dzień oświadczyn… Pamiętam bardzo dobrze. To było zabawne. Bardzo zabawne. Zupełnie niespodziewane. Razem tworzyliśmy zwariowaną parę. Żyliśmy trwając chwilą. Wracaliśmy z Ostrołęki. Był 8 marca. Arek zaczął ten dzień od wręczenia kwiatów mamie i mi. Siostra- Kasia studiowała wtedy już w Warszawie, więc życzenia złożył telefonicznie.  Byłyśmy kobietami jego życia. Jechaliśmy do Spały. Arek miał tam zgrupowanie związane z przerwą ligową. Po drodze zdążyliśmy w Warszawie zrobić małą przerwę. Do Galerii Mokotów wpadliśmy na małe zakupy. W międzyczasie koledzy dzwonili już do Arka, informując, o której jest trening. Trzeba było się spieszyć. Zostało nam około trzech godzin, by dojechać do Spały. Nawet na konkretny obiad nie było czasu. Postawiliśmy na szybkie jedzenie. Kto by pomyślał, że zdążyliśmy zaręczyć się tego dnia. Chodząc po sklepach, między innymi, oglądaliśmy się też za biżuterią. W pewnym momencie, Arek zapytał mnie, w jakim rozmiarze noszę pierścionki… zaczęliśmy mierzyć. Arek już wtedy wiedział, co mnie czeka, ale ja niczego się nie spodziewałam. Wcześniej pierścionek zaręczynowy był już pewny- mierzony. Sprytnie to sobie zaplanował. Wtedy byliśmy ze sobą ponad trzy lata. Wszystko zmierzało ku zaręczynom, ale, że akurat w takich okolicznościach, tego dnia… to nie myślałam. W pewnym momencie Arek powiedział, że mnie przeprasza, ale musi mnie zostawić na chwilkę. Powiedziałam: ,,Pewnie, nie ma sprawy.’’ Minęło pięć, dziesięć, piętnaście minut, a Arka nie było. Jak już dotarł to biegiem wsiedliśmy do samochodu. Śmiałam się, że lepiej będzie jak przebierze się na trening w samochodzie, bo jak dojedziemy do Spały, to prosto pobiegnie na halę. Bałam się, że się spóźni. Arek spokojnie odpowiedział, żebym się nie martwiła, bo zdążymy… W pewnym momencie Arek zjechał na bok drogi. Zatrzymał się w lasku. Pamiętam to miejsce. Nigdy go nie zapomnę. Wyciągnął coś z kieszeni i to właśnie była ta chwila, ten czas i to miejsce. To coś, to było pudełeczko, a w nim zaręczynowy pierścionek. Arek pomógł mi je otworzyć… Ku mojemu zdziwieniu ujrzałam pierścionek… Byłam w szoku. Arek powiedział mi wiele ciepłych słów. Ledwo mogłam złapać oddech. ,,Oczywiście, że się zgadzam.’’- powiedziałam. ,,Ale to naprawdę pierścionek zaręczynowy?’’- pytałam. Nie mogłam w to wielkie szczęście uwierzyć… W tej chwili romantyczny obrazek się skończył. Spała czekała. Wsteczny i gazem na trening. Taka była proza życia. ,,Nie mogłem czekać. Nie wytrzymałbym.’’- mówił Arek- ,,Przez tydzień nie widzenia Ciebie, bym patrzył na pierścionek i tęsknił, i żałował, że zwlekałem z oświadczynami.’’ Zapamiętam ten dzień, który bardzo pielęgnuję w sercu. Po powrocie Arka ze Spały uczciliśmy to wydarzenie. Poszliśmy na kolację, cieszyliśmy się każdą chwilą. Każda wspólnie spędzona chwila była wykorzystana przez nas w stu procentach, tak jakby świat miał się zaraz skończyć.’’- opowiada Agnieszka.
Pobrali się 21 Lipca 2005 roku, świadkiem na ślubie był Krzysiek Ignaczak- przyjaciel z boiska jak i również przyjaciel Arka.
,A miało być tak pięknie,
miało nie wiać w oczy nam
i ociekać szczęściem.
Miało być sto lat, sto lat…’’
 Arek i Agnieszka Gołasiowie jechali do Włoch. Mieli tam rozpocząć nowe, piękne życie. Arek miał wziąć udział w pierwszym treningu w swoim nowym klubie. Oboje marzyli by wrócić z Italii we trójkę ,,(…) Dzieci… nasze największe marzenie. Arek miał coś w sobie, jakoś sprawiał, że wszystkie dzieci go uwielbiały. Był pogodny i zwariowany wśród nich (…) Wokół mnie zawsze jest dużo dzieci, tak samo było z Arkiem. Był kochanym wujkiem… dla niektórych wujkiem rekinem.’’- powiedziała dla ,,Magazynu Siatkówka’’ Agnieszka. Na łamach ,,Gali’’ mogliśmy również przeczytać o niespełnionym marzeniu: ,,Dojrzewaliśmy do założenia rodziny. To chyba największa dojrzałość, kiedy młode osoby postanawiają, że chcą stworzyć małe ,,Gołasiątka’’, jak żartowaliśmy (…)’’.

,,Życie choć piękne tak kruche jest.
Wystarczy chwila by zgasić je.’’

  16 września 2005 rok. Godzina 7:10. Autostrada A2 w Giffen, Austria. Jedna chwila zmieniła całe ich życie. Byli młodzi i szczęśliwi. Jechali by spełniać swoje marzenia. W pewnym momencie samochód Gołasiów nagle zjechał na prawą stronę i uderzył w betonową podstawę ściany dźwiękoszczelnej. Arek zginął na miejscu. Podobno nie spojrzał nawet śmierci w oczy, bo zginął na miejscu. Agnieszkę przewieziono do szpitala


 ,, Przyjaciel nic więcej, nic więcej, więcej nic
Przyjaciel blisko tak, blisko, daleko zbyt''
,,Wszystko zaczęło się około 1996 roku, wtedy nasze ścieżki życia spotkały się po raz pierwszy, a było to w Rzeszowie. Ja byłem na zgrupowaniu kadry B, a Arek był uczniem Szkoły Mistrzostwa Sportowego, do której trafił jako utalentowany młody siatkarz. Bóg dał mi to szczęście, że postawił Arka na mojej drodze.

Zajmował on pokój trzyosobowy, dołączyłem do niego razem z Łukaszem Krukiem. Oczywiście wtedy nawet sobie nie zdawałem sprawy, że to nieoszlifowany diament polskiej siatkówki i mam przyjemność spędzić te dwa tygodnie obozu z człowiekiem, który już w niedalekiej przyszłości stanie się moim najlepszym przyjacielem. Arek skończył szkołę, zdał maturę i podpisał trzyletni kontrakt z AZS Częstochowa.

Był rok 2000. Rozpoczęła się budowa nowego zespołu. Dołączyli – Jakub Oczko, Michał Bąkiewicz, ja, Grzesiek Szymański – klub stawiał na młodość. Byliśmy “młodymi wilkami” - to dziś bardzo popularne określenie i wtedy zaczęły się nasze bliższe spotkania. Prawie od samego początku zrozumieliśmy, że nadajemy na tych samych falach i rozumiemy się często bez słów. Arek trafił po raz pierwszy do ligowej drużyny, gdzie ludzie byli już ograni, wiedzieli więcej o co chodzi w ekstraklasie. On stawiał początkowe kroki i od pierwszego spojrzenia wiedziałem, że to niezwykle skromna osoba. Ogromna w tym zasługa jego rodziców, bo wychowali wspaniałego chłopaka, który mimo szybko zdobytej popularności pozostał do końca skromnym i nieśmiałym.


Otwarty dla ludzi, nigdy nie odmówił podpisania autografu, zrobienia wspólnego zdjęcia, bardzo cierpliwy. Zawsze ostatni opuszczał halę. Na początku naszej znajomości poznałem rodziców Arka, - tata wielki miłośnik siatkówki, bardzo często odwiedzał syna w Częstochowie wspierając go duchowo i dając dobre rady. Przyjeżdżał na mecze, kibicował. Więź między nimi była widoczna i piękna. Rodzice martwili się o Arka, czy sobie poradzi, czy będzie na tyle silny aby pokonać wszelkie przeciwności. Z rodzinnego domu wyniósł to co najcenniejsze i najbardziej wartościowe – ciepło, szacunek dla drugiego człowieka, skromność, dobroć i otwartość na innych ludzi – tacy byli jego rodzice i on to od nich przejął. Kiedy tylko mógł to do domu wracał, odwiedzał wszystkich znajomych, klub, szkołę – o nikim nie zapominał.

W chwili poznania Arka, każdy czuł, że ma do czynienia z osobą skromną, a jak go bliżej poznał, to mógł się tylko przekonać, że tak właśnie było w rzeczywistości. Szybko się zaaklimatyzował w częstochowskim klubie. Po roku już się czuł jak “ryba w wodzie”. Częstochowa zawsze miała przyjazny klimat, w zespole wszyscy czuli się jak w dużej rodzinie. Nikogo nie odrzucano, każdy po jakimś czasie odnajdował swoje miejsce. A my dogadywaliśmy się coraz lepiej, - już wtedy wiedzieliśmy, że to przeznaczenie postawiło nas na tej wspólnej drodze. Zaczęliśmy po meczach chodzić na wspólne kolacje, od czasu do czasu robiliśmy wypady na dyskoteki, byliśmy młodzi, chcieliśmy potańczyć, miło spędzić ten wolny czas, którego nigdy wiele nie było, jak to w wyczynowym uprawianiu sportu. Wspólne rozmowy zmieniły wartość – na początku rozmawialiśmy na lekkie i przyjemne tematy, teraz toczyliśmy poważne dysputy na najpoważniejsze tematy – rozumieliśmy się znakomicie.

Wyczuliśmy w sobie bratnie dusze. Arek poznał Agnieszkę – nie będę zdradzał w jakich to nastąpiło okolicznościach, o pozwolenie należy ją spytać (śmiech Igły). Agnieszka w znacznym stopniu wpłynęła na niego, potrafiła go wspierać w trudnych momentach, rozumiała go jak mało kto. Arek był mało konfliktowy. Nie zwracał uwagi na media, nie unikał ich, tylko nie lubił szumu wokół swojej osoby, nie lubił jak się go określało mianem gwiazdy, źle się czuł w blasku reflektorów, nie każdy to wytrzymuje.








Zawsze mówił, że chce być doceniany wyłącznie za to co robi, czyli za jak najlepszą grę w siatkówkę – to było dla niego najważniejsze. Nie chciał, aby go zapamiętano jako gwiazdę, tylko wyśmienitego gracza i dobrego człowieka. Z nikim nigdy nie miał zatargów – nie znam człowieka, który by źle o Arku mówił. Tak było za jego życia, tym bardziej teraz po tragicznej śmierci, która go nam tak wcześnie zabrała. Miał bardzo dobre podejście do ludzi i wrażliwe serce – pomagał biednym. Jak ktoś prosił o zapomogę, to oddał mu to co miał, nie przeszedł nigdy obojętnie koło kogoś potrzebującego. Takie były cechy jego charakteru – te cechy młodzi ludzie powinni od niego przejąć.Tak kwitła nasza przyjaźń- przyjaźń na ,,śmierć i życie"
___________________________________________________________________________________
 ,,W klubie, w kinie, w dyskotece - spędziliśmy razem siedem lat.
Był ze mną nawet w chwili, gdy moja żona robiła test ciążowy. Arkadiusza Gołasia, zmarłego tragicznie siatkarza reprezentacji Polski, wspomina przyjaciel Krzysztof Ignaczak (libero Asseco Resovi Rzeszów i reprezentacji Polski).
Przez te wszystkie lata pokłóciliśmy się dwa razy. W obu przypadkach cisza trwała 20 minut. Później jak na komendę podnosiliśmy się z łóżek, ubieraliśmy i wychodziliśmy na kolację. Obaj wiedzieliśmy, o co chodzi. Słowa były niepotrzebne."
 ____________________________________________________________________________________

 W tym czasie nasze ,,Złotka” po raz drugi sięgnęły po Mistrzostwo Europy, grało im się ciężko, ale Arek był z nimi. One to Złoto zadedykowały Jemu…

Bo dalej pamiętamy i pamiętać będziemy o tym wspaniałym człowieku, siatkarzu! Jego tragedia wstrząsnęła całym siatkarskim światem.Stało się to tak nagle, nikt się tego nie spodziewał, ale świat już taki jest.Tylko dlaczego on??
Od teraz w polskich halach, gdy grają polskie drużyny narodowe, na górze wisi koszulka z numerem ,,16”